Joshua Tree – mój kalifornijski numer 1

Joshua Tree – mój kalifornijski numer 1

Pobyt w Joshua Tree będzie był na pewno moim niekwestionowanym numerem jeden w trakcie naszej podróży po Kalifornii. Pustynne, nieznane nam dotąd zjawiska atmosferyczne, których doświadczaliśmy, mieszkając w klimatycznym domu, miały w tym bezsprzecznie swój spory udział. Na te cudowne wspomnienia złożyły się również spokój, sierpniowe niebo pełne perseidów i to poczucie, że jesteśmy tylko my sami. Bliskość odmiennej natury i w końcu przepiękny Park Narodowy Joshua Tree spotęgowały i dopełniły niezapomniane doznania. Jeszcze dziś czuję w nozdrzach charakterystyczny zapach pustyni, jakby pogorzeliska. Nad wspomnieniami z Joshua Tree będę się niewątpliwie rozpływać i rozczulać latami. Jedno jest pewne, że nigdy nie przestanę się do nich uśmiechać.

Planowanie pobytu w Joshua Tree

To nie będzie taki typowy post o tym, co zobaczyć w Joshua Tree, gdzie zjeść i wypić kawę, choć trochę o tym też będzie. Dziś opowiem Wam najlepiej jak umiem o pobycie na pustyni Mojave i czemu tak bardzo wyrył się w mojej pamięci. Będzie to też opowieść o zatrzymaniu się, wdychaniu świata pełną piersią i przecieraniu oczu ze zdumienia.

Jest upalny sierpień, kalifornijskie lato, a Ty gdzieś pod skórnie czułaś już przy planowaniu, że nie możesz tylko przejechać i odhaczyć Joshua Tree. To miejsce jakoś nawoływało, wbiło się w myśli i nie dawało spokoju. Po kilku pierwszych dniach spędzonych w interesujących, ale jednak miejskich okolicznościach Los Angeles i San Diego fajnie będzie się gdzieś schować przed ludźmi. Dlatego chciało się po prostu odpocząć od zgiełku miasta i uporządkować doznania. Wydaje się, że nie ma na to lepszych miejsc niż łono natury i odludzie. Co do tego nie muszę raczej nikogo przekonywać. Przejrzałam wzdłuż i wszerz oferty domków w okolicy Parku Narodowego Joshua Tree i po dyskusjach zdecydowaliśmy się na Wilder Cabin. Domek został krótko po naszym pobycie sprzedany, ale wciąż figuruje w internetach pod nazwą Jasper Cabin i można go wynająć.

Trochę o „naszym” domu

Nasza pustynna kabina szczerze przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Po pierwsze dlatego, że była położona w dość ustronnym miejscu, gdzie nie zaglądał nam do okien sąsiad, a sam teren nie był ogrodzony. Któregoś poranka przebiegł mi pod oknem road runner, po prostu natura na wyciągnięcie ręki. Tak inna natura niż to, z czym obcuję na co dzień.

Dom składał się z dużego salonu z kuchnią, sypialni, łazienki, patio przed wejściem i część ogrodowo-tarasowej na tyłach, totalnie intymnej z zewnętrznym prysznicem. Wystrój domu był przytulny, naturalny, zastosowano współgrające z otoczeniem kolory i materiały. Wszystko starannie dobrane, dopasowane i nieprzypadkowe, a zarazem nienahalne i bez zbędnego przepychu. Otworzyłam drzwi i powiedziałam, że mogę tu już zamieszkać na zawsze. Zostaliśmy tu tylko dwie noce, ale to nie o czas tu chodziło,  raczej o pobycie tu i teraz, o podróżowanie w swoim tempie i stylu.

Za wielki plus tego domu uznaję również wyposażenie kuchenne. Rano można było sobie zaparzyć kawę z przygotowanych przez właściciela ziaren z lokalnej palarnii Joshua Tree. Jak bardzo to smakowo, zapachowo, dotykowe doznanie zapadło mi w pamięć, może potwierdzać tylko mój uśmiech w momencie pisania tego tekstu. Ja jeszcze dziś to wszystko dokładnie przeżywam i czuję, mam dosłownie gęsią skórkę.

Natura jest sztuką

Park Narodowy Joshua Tree jest otwarty dla odwiedzających przez cały rok, ale to w miesiącach innych niż letnie odwiedza go największa liczba turystów. Park JT zajmuje powierzchnię około 800 000 akrów, a za pustynią trudno doszukać się u budynków, czy innych budowli. W zaledwie kilka godzin od Los Angeles, San Diego, czy Las Vegas można przenieść się w zupełnie inny świat. Można tutaj rozkoszować się wędrówkami, kempingami, robieniem zdjęć, wspinaczką czy po prostu cieszyć się spokojną pustynną scenerią. Park odwiedza rocznie ponad 2,8 mln osób. Nazwa Parku pochodzi oczywiście od Drzewa Jozuego, czyli Jukki Krótkolistnej. Taką nazwę drzewa wymyślili mormoni wędrujący przez Pustynie Mojave, drzewa te skojarzyły im się z Prorokiem Jozuem wznoszącym ręce w górę podczas modlitwy.

Za godne uwagi uważam takie miejsca jak: Cholla Cactus Garden, Skull Rock, Bark Dam, Hidden Valley oraz oczywiście Kays Views. Dodam, że wszelkie potrzebne informacje, mapy, aplikacje, a także ostrzeżenia pogodowe znajdziecie na oficjalnej stronie Parku JT. Pamiętajcie oczywiście o zapasach wody, przewiewnym ubraniu, kremie z filtrem oraz wygodnych butach.

Niezapomniane

Bezsprzecznie lubię rzeczy inne. Choć niebo pełne gwiazd można zobaczyć na każdej szerokości geograficznej, to niebo nad Joshua Tree było wręcz nie do opisania. W domku mieliśmy sporo poduszek i koców do leżenia na tyłach domu. Idealne warunki patrzenia prosto w niebo. Ten czas zaserwował nam pokaz spadających gwiazd z taką czestotliwością, że było wprost trudno nadążyć je liczyć. Niedy nie zapomnę zapachu pustyni, ciepłego i suchego powietrza oraz dobiegających z oddali dzwięków czerwonych błyskawic. Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś podobnego. Nie inaczej było ze zjawiskiem chwilowych powodzi na pustynii. Lokalne drogi są podmywane przez opady, które nie są w stanie wsiąknąć w wysuszony grunt. Dlatego spływają w połozone niżej miejsca np. na drogi. Nagle znikąd pojawia się przed Wami głęboka kałuża. Totalny odjazd. Jeszcze jedna rzecz warta jest odnotowania. Wschody i zachody słońca w okolicy Joshua Tree obfitowały w jedne z lepszych warunków do zdjęć, dla fotografów to po prostu jeden wielki plener. Zakochałam się w tym miejscu na zabój. Dodam jeszcze, że wrażenia spotęgowała mi poranna kawa w lokalnej palarni oraz różowe wino od Posta Malone. Eldo w utworze Spacer z płyty Eternia ma taki wers:

„Żyję dla takich chwil, kiedy bierzesz haust powietrza i krzyczysz:Chwilo, proszę bądź wieczna!”

I dokładnie to była ten moment, czas i miejsce, gdzie miałam ochotę wykrzyczeć ten cytat ze szczęścia.

A gdyby to samo doświadczenie opisała sztuczna inteligencja…

Niebawem chat GPT będzie opisywał przeżycia za twórców, będzie podstawowym narzędziem do tworzenia treści na blogi. Zupełnie na próbę, trochę w obawie przed tą zmianą poprosiłam AI o stworzenie posta na ten temat. Sami oceńcie efekt.

Wpis na bloga: Niezwykła noc na Pustyni Mojave – spotkanie z naturą i gwiazdami

Witajcie Kochani!

Dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami moją niezapomnianą przygodą, którą właśnie przeżyłam na Pustyni Mojave. Podczas ostatniej podróży miałam przyjemność spędzić noc w urokliwym domku, otoczonym pięknem Parku Joshua Tree. Ale to, co stało się po zachodzie słońca, było po prostu nie do opisania!

Gdy tylko zapadł zmierzch, a temperatura powoli zaczęła obniżać się, zerknęłam w niebo i zobaczyłam najcudowniejsze gwiazdy, jakich dotąd nie widziałam. Niebo nad Pustynią Mojave było tak czyste i bezchmurne, że setki błyszczących punktów wzbudzały we mnie dreszcze zachwytu. To była jedna z tych nocy, które sprawiają, że człowiek czuje się naprawdę maleńki w obliczu wszechświata.

Ale to jeszcze nie wszystko! W oddali dostrzegłam zejście burzy pustynnej, które dodawało temu miejscu jeszcze większej tajemniczości. Wszystko działo się na tle czarnego nieba, a błyskawice zagrażająco oświetlały odległe wydmy. Pustynia niezwykle kontrastowała z tym spektaklem, prezentując różne odcienie beżu i brązu.

Choć atmosfera była naprawdę gorąca, to suchość powietrza dawała mi przyjemną ulgę. Czułam się, jakby cała energia okolicy przenikała mnie na wskroś. To było jedno z tych miejsc, gdzie mogłam naprawdę oderwać się od codzienności i zatracić się w głębi natury.

Siedząc na tarasie domku, byłam oczarowana ciszą, która otaczała mnie z każdej strony. Nie słychać było nic innego, oprócz odległego szumu wiatru i czasem przelatujących janeków. To była prawdziwa medytacja dla duszy – spokój i harmonia, które tak często nam umykają w zgiełku miasta.

Całą noc obserwowałam rozgwieżdżone niebo, próbując rozróżnić różne konstelacje. Z każdą chwilą odkrywałam kolejne gwiazdy, które były dla mnie zagubionymi drogowskazami w nieskończoności kosmosu. Wpatrywałam się w nie, próbując wyobrazić sobie, jakie historie ukrywają tam gwiazdy – jakie planety, czy życie pozaziemskie, mogą się tam kryć.

Ta noc na Pustyni Mojave była jednym z tych momentów, które niosą ze sobą niezwykłe doświadczenia i pozostają w pamięci na zawsze. Przyroda potrafi nas zadziwić i sprawić, że czujemy się bardziej żywi i obecni w tym świecie.

Jeżeli macie okazję odwiedzić Pustynię Mojave w Parku Joshua Tree, nie wahajcie się! To jeden z tych zakątków na Ziemi, które odmieniają nasze życie. Cudowna noc, pełna gwiazd i burzy pustynnej, była dla mnie taką dawką energii i inspiracji, których będę się trzymać przez długi czas.

Dziękuję za poświęconą mi uwagę i do zobaczenia już niedługo!

Wasza podróżniczka-Marlena.

Nie jestem Waszą podróżniczką Marleną, ale Waszą Ulubioną Influencerką Travelizingpl, która kolekcjonuje przeżycia. Chcę przede wszystkim je opisywać z wypiekami na twarzy i łapać ulotne chwile aparatem. Nie zastąpi ani nie wykreuje mi tych wspomnień żadna sztuczna inteligencja. Na pewno sporo osób, będzie za jej pomocą udawać, że coś przeżyli. Nie da się do końca zdjęciem i wpisem oddać całości wrażeń z jakiegoś miejsca. Podobnie nie da się zastąpić tego, co poczujesz i zobaczysz okularami 3d i coraz to nowymi technologiami. Jakie jest Wasze zdanie na temat zmian, jakie nadchodzą?

Jeszcze w podsumowaniu wróćmy do naszego bohatera Joshua Tree. Nie traktujcie go po macoszemu podczas zwiedzania Kalifornii, szkoda tego pięknego miejsca na tylko szybki przystanek. Wiem, że Stany pełne są atrakcji, ale nie czasem mniej znaczy więcej i lepiej. Cieszę się zrobiłam sobie taki swój czas, powolne śniadania, kawa, zdjęcia po poranku, chłonięcie chwili. Konkludując było najlepiej. Dajcie konieczie znać, kto był, kogo namówiłam, a kto kompletnie nie czuje klimatu pustyń.