Bruksela – miasto na 10 punktów

Bruksela – miasto na 10 punktów

Żadna inna podróż w życiu nie kosztowała mnie tyle nerwów! O Brukselę przyszło mi walczyć jak lew z przeszkodami losu. Przede wszystkim odwołany wieczorny firmowy lot z Kopenhagi do Warszawy skutkował tym, że nie zdążyłam na lot Warszawa – Bruksela rankiem dnia następnego. Jednak szybka decyzja o kupnie taniego biletu z Kopenhagi do Brukseli oraz noc spędzona w Joe&The Juice na lotnisku Kastrup uratowała moją 4 dniową wycieczkę do stolicy Europy.

Cieszę się, że podjęłam trud, bo miastem jestem totalnie zauroczona. 4 dni, 70 km z buta. Wyszedł fantastyczny city break. Daje Brukseli 10 na 10 możliwych punktów. Przeczytajcie koniecznie dlaczego.
  • Klimat

    Bruksela to kosmopolityczne miasto, które wrze, tętni i kipi. Przynajmniej raz dziennie słyszymy o Brukseli w TV lub radio za sprawą polityki i Parlamentu Europejskiego. Każdy zatem właśnie z nimi kojarzy Brukselę. Nie wiedziałam wiele więcej, zanim kupiłam bilety i zaplanowałam podróż.

    Bruksela to jednak miejsce  różnorodnych doznań za sprawą niespotykanego klimatu. Można tu spotkać się z różnymi kulturami, kuchniami czy językami. Bardzo przyjemne jest błądzenie po zabytkowych uliczkach. Bogactwo budynków i cisza parków to tylko część atrakcji, jakich możemy się tutaj spodziewać. Dodatkowo urzekną was przyjemnie hałaśliwe knajpy zawsze pełne ludzi, liczne markety uliczne, głównie targi staroci, kwiatów czy jedzenia. Wszystko to sprawia, że chcesz tu żyć, chcesz przemierzać kolejne kilometry na nogach, bo gdzieś jeszcze na pewno dzieję się coś, co koniecznie chcesz przeżyć. Tu czujesz się jak obywatel świata. Tu czujesz się po prostu dobrze.

  • Jedzenie

    Nie byłabym sobą jeśli nie wspomniałabym o kulinarnej stronie Brukseli. Wszyscy wiemy, że belgijskie mogą być frytki, gofry albo czekoladki. I są!!! Są bardzo pyszne, różnorodne i niepowtarzalne. Chrupiące i soczyste frytki, słodkie i świeże gofry koło Mannekin Pis, czekoladki pnadziewane nmilionami smaków. Aż cieknie ślinka. Dodatkowo należy pamiętać, żeby spróbować muli.

    Jedno jest pewne. Gdybym była Belgijką byłabym obłędnie gruba, ale też na pewno obłędnie szczęśliwa mogąc jeść te pyszności częściej.

  • Piwo

    Nie jestem jakiś wielkim piwoszem, ale belgijskie piwo doskonale wpisało mi się w klimat miasta i było świetnym dodatkiem do jedzenia. Można wybierać tutaj wśród setek różnych piw, z których każde podawane jest w specjalnym kuflu. Np. Kwak podane w menzurce na stojaku z drewna. Osobiście polecam Leffe, Tripel Karmelitet oraz właśnie Kwak. Nie żałujcie sobie.

  • Kawiarnie i śniadaniownie

    Bruksela to raj dla ziemi dla osób, które jak ja lubią zjeść dobre śniadanie. Jest tutaj przebogactwo lokali, mnóstwo też w klimatycznym surowym klimacie. Np. Peck 47, Peck 20, Cafe du Sablon, Hinterland, Cafe Capitalitet czy OR.

     

  • Komiksy

    Bruksela pełna jest rysunków na ścianach, nie jest to graffiti, nie są murale, ale jakby ilustracje z książek. Jestem tym autentycznie zauroczona. Szkoda tylko, że niektóre są już dotknięte zębem czasu, a niektóre po prostu bezczelnie zamalowywane przez innych. Frajdę sprawiało mi odkrywanie nowych rysunków w różnych miejscach miasta. Po dwóch dniach nabrałam już wprawy, kiedy i gdzie muszę się obrócić czy wyhylić, by zobaczyć kolejny malunek. Po mapkę tych miejsc zapraszam tu

    Od razu zaznaczam, nie sposób odnaleźć wszystkie, musiałoby się poświęcić cały dzień tylko na ten szlak.

  • Atomium

    To obiekt zbudowany na Expo w roku 1958. Zakładano jego rozbiórkę po zakończeniu wystawy, ale stoi do dziś i ma się świetnie. Znajduje się przy końcowych stacjach linii metra nr. 6. Wysiadasz i po krótkim spacerze widzisz obiekt, które ciężko sklasyfikować. Masz trochę wrażenie, że spotkałeś UFO. To taki kontakt z zagadnieniami science- fiction, ocieranie się o przyszłość.

    Bryła budynku to powiększony atom węgla stojący pośród parku w dzielnicy Leaken. Tylko i aż. Do każdej kulki atomu można wejść oraz wjechać windą na samą górę, skąd rozpościera się fajny widok na całe miasto. W każdym z punktów odbywają sięstałe bądź czasowe wystawy o rożnej tematyce. Ta stała poświęcona samemu Atomium i Expo 1958, tymczasową akurat było malarstwo surrealistyczne. Wizyta w atomium to takie duże zaskoczenie. Niczego się nie spodziewałam, tymczasem była to uczta dla mojego inżynierskiego umysłu oraz po prostu fajna i ciekawa wycieczka.

  • Wielki Plac

    Chodzi sobie człowiek taki trochę nieświadomy, ukojony pięknem miasta i uspokojony, że jest tu fajnie i nagle, tak niespodziewanie, mimo, iż czytał i wie, że jest Wielki Plac, wchodzi na niego i musi oniemieć. Co za przepych, co za bogactwo, co za pięno. Architektura urzeka, powala, przytłacza, nie jesteś na to gotowy przechodniu.

    Usiądź, pochodź, poprzeżywaj. Nawet obfity tłum nie jest w stanie zakłócić Ci przyjemności spędzenia chwil tutaj. A stąd udaj się koniecznie na gofry na Rue de l’Etuve koło Manneken Pis.

  • Saint Gilles

    Mieszkaliśmy w okolicy PORTE de HAL w dzielnicy Saint Gilles. W odległości 5 min. od naszego apartamentu mieliśmy liczne knajpki, tętniło wieczorne życie, koncertowano w małych parkach, był street food, były markety uliczne z jedzeniem, ubraniami, antykami. Było życie miejskie. Przed podróżą czytałam, że to głośna i niezbyt przyjemna dzielnica. Absolutnie podważam tą opinię. Saint Gilles jest warte każdego spaceru. Zawsze, gdy już wydawało się, że nic nie ma, wyrastało przed oczami coś niebanalnego.

  • Spacerowność

    Uwielbiam zwiedzać miasta spacerując. Metro, tramwaj, autobus pomaga, ale to jednak „z buta” możesz spotkać to,co „niespotykane”. I po Brukseli się da chodzić bez końca. Aż do skurczu łydek w nocy. Ale patrz pkt. 1 – gdzieś się na pewno jeszcze coś ciekawego dzieje, coś, czego nie chcesz przegapić. Zabierajcie wygodne buty i nastawcie się na długie chodzenie.

  • LGTB

    Stolica Europy jest miastem otwartym, przyjaznym i nowoczesnym, dlatego znajduje się tutaj tzw. Tęczowy Dystrykt w samym centrum miasta. Znajdziemy tam mnóstwo knajp, restauracji, przejścia dla pieszych pomalowane na tęczowo, liczne dekoracje na ulicach oraz mnogość murali poświęconych tematyce LGTB. Miasto popiera każdą miłość i każdego człowieka, miasto krzyczy tutaj w Tęczowym Dystrykcie – Europa to Wolność!!

    To taki najbardziej kolorowy puzzel w układance miasta. I to tutaj znajduje się komiksowy rysunek przechadzającej się pary chłopców, chyba najsłynniejszy mural Brukseli.

Dla szwędaczy, dla spacerowiczów, dla lubiących eksplorować miasta, dla miłośników architektury i oczywiście dla żarłoków

Ludziom na diecie, szukającym ciszy, nie lubiącym multikulti

Zdarza się, że możliwa jest płatność tylko gotówką w niektórych knajpach i restauracjach, nawet w mocno popularnych lokalizacjach. Warto zatem się zabezpieczyć na taką okoliczność.

Lotnisko Charleloi położone jest około h od miasta. Jest ono przede wszystkim małe z niewielką bazą gastronomiczno-handlową. Dodatkowo dość tłoczne i niespokojne. Załapałam się na jakąś awanturę z policją i wrzaskami. Mało komfortowo. Jak możecie dopłaćcie za LOT i polećcie na lotnisko BRU. Ja przez opóźnienia z Kopenhagi niestety zmuszona byłam korzystać z Charleloi, czego nie polecam. Jest to jedyna rzecz, którą bym przy następnym pobycie zmieniła w pierwszej kolejności.

Choć zawsze istnieje szansa, że po prostu miałam pecha i wcale nie jest aż tak źle.