Buffalo – miasto, które ma w sobie coś

Buffalo – miasto, które ma w sobie coś

Planując wypad do USA brakowało mi takiej wisienki na torcie. Sprawdziłam zatem, jakie koncerty są w tym czasie w stanie Nowy Jork i szczęśliwie okazało się, że między innymi w Buffalo grają Queen B i Jay Z. Biłam się jeszcze chwilę z myślami. Bilety bowiem nie były najtańsze. Pewnego lipcowego ranka obudziłam się jednak z taką myślą:

Jeśli tego nie zrobisz, będziesz żałować!

Do USA lecieliśmy już 16 sierpnia, więc czym prędzej kupiłam bilety. 19.08 – data koncertu –  stała się właściwie punktem wyjścia do całego planu, jaki potem powstał. I jeśli zapytacie mnie, co najlepszego zrobilam w Stanach, koncert ten na pewno znajdzie się w pierwszej  trójce. I na pewno również za sprawą samego Buffalo i Wodospadu Niagara, które udało się przy okazji zaliczyć.

To musisz zrobić w Buffalo:

  • Zjeść Buffalo Wings – nie żeby był to jakiś ogromny szał, ale po prostu trzeba.
  • Odwiedzić flagowy sklep czapek NOWA ERA. Wybór jest ogromny, nawet jeśli nie gustujesz w takich dodatkach, gwarantuję, że będziesz chciał tutaj jakąś nabyć. Ja kupiłam tam klasycznego fullcapa dla mojego sześcioletniego chrześniaka kolekcjonera.
  • Zobaczyć stadion New Era Field – tam odbywał się koncert. Było tu na wskroś amerykańsko.
  • Zjeść śniadanie w Public Espresso + Coffee – bardzo przyjemna śniadaniownio kawiarnia w jednym z hoteli.
  • Przespać się w Hostel Buffalo – Niagara – Bardzo klimatyczny i na poziomie hostel w samym sercu Buffalo.
  • Zobaczyć ścianę Graffiti przy Republic Street – właśnie jadąc tu poczułam prawdziwego ducha ameryki. Charakterystyczne domy, liczni emigranci, opuszczone fabryki.
  • Przespacerować się ulicami Delaware Ave i Pearl Street – tak by wciągnąc trochę amerykańskiego klimatu mniejszego miasta.

Buffalo ma w sobie taki nieoczywisty urok. Jest  znacznie miejszym miastem niż Boston czy Nowy Jork. Lata świetności też bezsprzecznie ma już dawno za sobą. Właśnie hhyba ten element opuszczenia, ciągle obecny duch kiedyś wielkiego przemysłu, a także ta typowo amerykańska zabudowa sprawiłay, że już od pierwszych minut tutaj żałowałam, że jesteśmy tylko przelotem.

Wiem też, że nie każdy takie postindustrialne klimaty lubi, ale to chyba tu poczułam najbardziej, że byłam w USA.