Malta w 3 dni

Malta w 3 dni
Malta jest po prostu piękna i nie zliczę, ile razy powtórzyłyśmy to w trakcie wyjazdu. Zakochałyśmy się w Malcie od pierwszego wjerzenia. 3 dni to jednak zdecydowanie za mało i mamy niedosyt. Zamieszczam relację z naszego pobytu, bo wykorzystałyśmy ten czas bardzo uczciwie i widziałyśmy sporo fajnych rzeczy. Warto, wybierając się na krótko na Maltę, powtórzyć naszą ścieżkę, choć 3 dni to zdecydowanie za mało i czujemy niedosyt.

Dla kogo jest Malta?

Malta jest dla wszystkich. Jest bardzo romantyczna, więc idealna dla par. Są piaszczyste plaże i ciepła woda w morzu, więc idealnie dla dzieci. Malta okazała się też cudowna na dziewczyński wypad.

Jak się tam dostać?

Dolecimy tanimi liniami na Maltę na lotnisko Luqa praktycznie z każdego lotniska w Polsce. Kolega z pracy łączył wypad na Maltę z pobytem na Sycylii. Leciał z Katanii do Luqi Ryanairem. Wydaje się to być również bardzo ciekawa kombinacja, gdyż Malta znajduję się w odległości niespełna 100 km od południowego wybrzeża Sycylii.

Z lotniska kursują atobusy X: X1-X4. Do Valletty dostaniemy się autobusem linii X4. Koszt jednorazowego biletu 1,50 EURO. Warto wyposażyć się w punkcie informacji na lotnisku w mapkę autobusów, Bardzo ułatwia ona podróżowanie.

Co ważne – ruch na Malcie jest lewostronny. Jeśli myślimy o wypożyczeniu auta musimy sobie zdawać z tego faktu sprawę. W zupełności jednak muszę zapewnić, że komunikacja na Malcie działa bez zarzutu i auto nie będzie niezbędne.

Trudności z autobusami były tylko na Gozo, te w kierunku promu bywały zatłoczone i kierowcy najnormalniej w świecie nie zatrzymywali się na przystankach.

Kiedy jechać?

Luty bardzo nam sprzyjał pogodowo. Ale zaraz po naszym powrocie Maltę dotknął ogromny sztorm. Miałyśmy zatem wielkie szczęście. Na pewno musi być tutaj pięknie tuż przed początkiem sezonu turystycznego i tuż po jego zakończeniu. Lato jest upalne, a dodatkowo ze względu na wielkość Malty musi być tutaj naprawdę tłoczno. Środek wakacji zdaje się być może najmniej komfortowym okresem na zwiedzanie wyspy.

Gdzie spać?

Jeżeli wybieramy się na własną rękę na właśnie około 3 dni, warto wybrać Vallettę jako bazę noclegową. To centralny ośrodek komunikacyjny na Malcie i z niego będzie nam najłatwej dostać w każdym kierunku.

My zarezerwowałyśmy apartament na Airbnb – St. Ursula Studio. Ma on podwójne łóżko i możliwość dostawki dla 3 osoby lub dziecka. Do dyspozycji mamy wyposażonę kuchnię, ekspres do kawy, suszarka czy żelazko. W skład apartamentu wchodzi też uroczy maly balkonik. Idelany na poranna kawkę lub popołudniowe wino. Link znajdziecie tutaj.

Myślę jednak, że Malta jest też fajnym miejscem dla tzw. turystów all inclusiv. Można łatwo bez większych kosztów poza biletem za 1,50 EUR w jedną stronę zwiedzić sobie coś poza terenem hotelu. A naprawdę jest w czym wybierać.

Czy Malta jest droga?

Malta jak przystało na popularną wyspę nie jest najtańsza. Plasuje się na poziomie większych miast Europejskich, np. za obiad zapłacimy od 9 EUR w górę, kawa to  wydatek średnio około 2-2,50 EUR.

Na pewno opłaca się przy dłuższym pobycie i planie na więcej podróży autobusowych kupić bilety okresowe. Możemy wybrać bilet na 12 przejazdów w cenie 15 EUR lub tygodniowy za 21 EUR. Pozwoli nam to przyoszczędzić trochę grosza.

Co zwiedzać?

Dzień 1 – Valletta

Valletta to najdalej wysunięta na południe stolica w Europie. To miasto jest po prostu śliczne. Otaczają je stare mury obronne. Urzekła mnie tu przede wszystkim architektura budynków mieszkalnych, zwłaszcza te różnokolorowe drewniane wykusze oraz witryny lokali i sklepów. Na dokładkę na każdym rogu spogląda na nas jakiś święty, a to z elewacji, a to z kościoła. Warto zapuścić się w te uliczki i zgubić się. Można tu zrobić sporo km i spalić sporo kalorii na licznych wzniesieniach. Jest fajny klimat za dnia, ale też bardzo przyjemny wieczorem. Przyjemnie się popija pyszne maltańskie wino siedząc na pomysłowo udekorowanych uliczkach.

Poza uliczkami przespacerujcie się koniecznie nad Wuestenwinds beach, tam jest wyśmienity plener zdjęciowy z mnóstwem kolorowych łódek i małych rybackich domków. Niech nogi poniosą Was też na Lower Barrakka Gardens czy Siege Bell War Memorial, skąd roztacza się bardzo ładny widok na panoramę Vallettę i nie tylko. Zróbmy też sobie spacer przy The Valletta Waterfront, a jak mamy dość siły w nogach pójdźmy aż do centrum Floriany i zróbbmy kólko do fontanny Trytona, a stamtąd jeszcze do windy Barakka Lift.

Na kawę musicie wpaść do Lot Sixty One Coffee Roasters, na śniadanie do Piadina Cafe, a na obiad do Valletta Food Market. Duży wybór różnych kuchni świata, oczywiście również maltańskiej. Bardzo smakowały mi tutaj makarony. Piwosze koniecznie muszą wpaść do 61 Kapitali i  spróbować lokalnych piw od Lord Chambray Beers. Tutaj polecam też zjeść kanapkę o nazwie Blue Lagoon. Uczciwy rozmiar i fuzja smaków.

Valletta na pewno jest bardzo w stylu travelizing i zapisuje się wysoko na liście ulubionych miast w Europie.

Dzień 2 – Marsaxlokk

Marsaxlokk to na pewno najsłynniejsza wioska rybacka na Malcie. To tutaj jest port pełen kolorowych charakterystycznych łódek. Przy porcie znajdziemy liczne knajpki serwujace świeże ryby.

Sama Marsaxlokk jest niewielka, ale tuż przy niej znajdują się inne atrakcje takie jak: droga spacerowa Il-Fossa, która prowadzi przez małą plażyczkę, a w przeciwnym kierunku St. Peters Pool czy Remarkable Stones. Te okolice to lazurowa woda oraz jasne klify. Bardzo tutaj ładnie. Spacerując na St. Peters Pool zobaczymy ładna panoramę samej Marsaxlokk. Nam trafiła się łąka pełna żółtych kwiatów. Bardzo malowniczo. Po drodze raczej nie spotkamy wiele osób, bo większość wybiera wycieczki łódkami. Szczerze jednak wydaje mi się, że ładniejsze zdjęcia i widoki są z perspektywy lądu niż wodę. Ale oczywiście mogę się totalnie mylić. Jeżeli zdecydujecie się na podobny spacer, to praktycznie i tak Wam zejdzie do wieczora. Ale będzie dość czasu by jeszcze wrócić do Valletty i wypić lampkę wina na jednej z uliczek.

Do Marsaxlokk dostaniemy się tu bez problemu z dworca autobusowego w Valletcie np. autobusami linii 81, 82 lub 84. Podróż zajmuje około 20 min.

Dzień 3 – Gozo i Comino

Gozo i Comino to mniejsze, bardziej wietrzne siostry Malty. Dostaniemy się do nich autobusem, a potem promem lub prywatną łódką. Z Valletty wybierzmy autobus 41. Dojeżdza on do samego promu na Gozo. Tuż przy przystanku znajduję się budka oferująca wycieczki na Comino i Gozo. W cenie 13 EUR zapłyniemy na Camino i potem na Gozo lub z Comino z powrotem na Maltę.

Comino to przede wszystkim Błękitna Laguna. Potwierdzam. Kolory nie do podrobienia. Przepiękne wręcz. Comino jest najmniejszą z wysp i można ja śmiało przejść calą. Nie zobaczymy jednak z góry wszystkiego tak dobrze, ale w cenie 13 EUR mamy zagwarantowaną wycieczkę pod same klify

Z Comino rozsądnie wybrać się już na Gozo. Dopływamy do miasteczka Mgarr. Tam poza terminalem promowym znajduje się mała przystań, piękny kościół na wzgórzu i kilka lokali gastronomicznych. Pierwsza jest pizzeria. Nie jest to jednak miejsce szczególnie godne polecania. Jeśli nie umieracie jeszcze z głodu wybierzcie się raczej w stronę Rabatu.

My przeszłyśmy ten dystans w około h. Nie jest to jednak jakaś trasa warta spaceru, więc jeśli będzie autobus to skuście się. W samym Rabacie znajdziemy już  więcej życia – sporo sklepów, liczne lokale (polecam Capitan Spriss), bankomaty i śliczną starówkę. Taka starówka miniaturka. Na wzgórzu znajduje się ogromna cytadela.

Brakło nam już trochę czasu na Blue Hole. Na pewno przy kolejnej wizycie będzie to pierwszy punkt do zwiedzenia.

Pamiętajcie, że z Rabatu nie tak łatwo złapać autobus w stronę promu. Nam, po długim czekaniu i niezatrzymaniu się 2 autobusów, udało się ostatecznie złapać stopa. Także jak widać i autostopem da się na Malcie coś zwiedzić.

Prom publiczny kosztuje około 5 EUR i płynie około 15 min.

Pochwalcie się w komentarzu jeśli byliście już na Malcie i podobało się Wam? A może chcecie się wybrać w najbliższym czasie?

Przeczytajcie też relację z naszego babskiego wypadu na Majorkę.

Wiemy, jak miło spędzać czas. Pozdrawiamy, Karolina i Magda.